Osoba i dzieło
W długiej tradycji zachodniej „dzieło" (ergon, pragma, poiema,
opus, labor) łączono z łacińskim terminem operari (operor),
który oznaczał:
- działać, sprawiać, wytwarzać;
- pracować, trudzić się, produkować;
- wypracowywać, powodować skutki, przynosić owoce;
- dokonywać dzieł, materializować czyny, wytwarzać rzeczy wielkie,
duchowe i materialne.
„Dzieło" umieszczano jeszcze dalej od osoby niż czyn. Wiązano je
głównie z realizacją materialną: z ciałem człowieka, światem
materialnym, empirią, historią, jak: zdobycie pokarmu, przeprawa
łodzią, pokonanie wroga, wybudowanie budowli, zrobienie wozu bojowego,
ułożenie drogi, napisanie księgi, zajęcie obcej ziemi, wykucie rzeźby
w marmurze, wykonanie ciężkiej pracy fizycznej itd. Chodziło tu o
nieskończone ilości czynności, polegających na materializacji,
ucieleśnieniu i obiektywizacji - myśli, aktów, czynów, a ostatecznie
człowieka jako jednostki i jako zbiorowości.
Niejako pośrednie miejsce pomiędzy actus i opus
zajmowało factum (wraz ze wszystkimi czasownikami
empirycznymi). Factum to z jednej strony czyn osoby (facio
- czynię, sprawiam), a z drugiej strony wykonanie zmaterializowane,
tak że mogło być nazwane obiektywnym i zewnętrznym „faktem" (factum),
rzeczą uczynioną. Fakt zatem obok „rzeczy czynionych" (agibilia)
otwierał szeroką dziedzinę rzeczy „sprawianych" przez człowieka w
świecie materialnym (factibilia).
W kulturze hebrajskiej czyn należał do „ciała", czyli do „osoby
ludzkiej" (Cz. S. Bartnik, 1977b, 40 nn.). W antropologii
hellenistycznej jednak „dzieła" nie umieszczano w obrębie świata
osoby, uważając je za zewnętrzne, obce, poza. Wpłynęli na to
pitagorejczycy, platonicy, neoplatonicy, a szczególnie stoicy, którzy
jako skrajni determiniści oddzielili postępowanie moralne (agere)
od sprawczości, pracy i dzieł materialnych (operari). Stoicy
zacieśnili wartość moralną nie tylko do obszaru czynu z wykluczeniem
dzieła, ale i w obszarze czynu ograniczyli ją tylko do sfery idealnej,
a mianowicie do „intencji" (zamiaru, myśli, świadomości, chęci,
sumienia). Czyn zatem jest moralny (albo niemoralny) sam w sobie, w
swej warstwie idealnej (pneuma) bez względu na to, czy poza
wnętrzem człowieka zaistnieje materialnie, czy nie zaistnieje. Tym
bardziej cech moralnych nie przypisywali dziełom zewnętrznym. Np.
szewc, który miał intencję zrobić dobre buty, postąpił moralnie
dobrze, choć faktycznie butów nie wykonał lub - nieumyślnie - zrobił
buty złe przedmiotowo. Nie odgrywa tu żadnej roli to, że ktoś z tego
powodu zachorował, złamał nogę zginął w walce. Za dzieło nie
odpowiadało się moralnie, jedynie za intencję, czyli za świadomość i
postanowienie - dobre czy złe. Ten poważny błąd metaetyczny i
antropologiczny przetrwał właściwie do naszych czasów. Dziś zatem musi
nastąpić „zbliżenie" osoby do rzeczywistości doczesnych (Cz. S.
Bartnik, 1977b; Jan Paweł II, 1981; Cz. S. Bartnik 1982h; tenże,
1991a, 5 na; tenże, 1999f, 307 nn.).
Personalizm realistyczny łączy opus z całością życia
osobowego na podobnej zasadzie, co i „czyn". Pod tym względem także i
w dziele, nie tylko w czynie, osoba się realizuje, afirmuje albo
neguje, wyraża albo unicestwia, odsłania albo zakrywa, nawiązuje
kontakt ze światem albo go zrywa. Jest to graniczne przedłużenie
struktury somatycznej, najdalsza konkluzja świata osobowego w kierunku
świata materialnego, a ostatecznie i powracanie osoby do siebie samej
dzięki temu światu. Przez dzieła osoba staje się, rozwija, doskonali,
aktualizuje somatycznie, obiektywizuje swój świat duchowy,
eksterioryzuje swe wnętrze. Występuje tu pewien „cykl prozopoiczny" i
zarazem hermeneutyczny: świat materialny to stan alfalny względem
osoby i zarazem najdalsza konkluzja osoby, czyli osoba niejako
wychodzi od świata (na mocy kreacji uniwersalnej), „wchodzi w siebie",
kształtuje się i przez sprawczość znowu powraca do świata.
Świat przekształca siebie samego przez dzieła osób. Do dzieł tych
zaś należą nie same myśli, idee, decyzje, uczucia, pragnienia, lecz -
według personalizmu realistycznego - życie gospodarcze, praca
powszechna, życie socjalne, polityka, kultura, nauka, sztuki,
technika... Wprawdzie między technikę a osobę wkracza stary spór o
stosunek między materią a duszą i powtarzają się najczęściej trzy
rozwiązania: że tylko dusza, że tylko materia, że zażarta walka między
duszą a materią, ale ostatecznie trzeba nawiązać do tezy, że dualizm
duszy i ciała jest przezwyciężony przez „łuk osobowy", będący
transcendencją syntetyzującą między materią a duchem, a także między
techniką a życiem duchowym. W każdym razie moralność w głębokim ujęciu
sięga do opus i tutaj spełnia się, osiąga swój terminus
oraz sens prozopoiczny. Sytuacja świata, który dziś zależy od pracy (labor)
i dzieł (opera), ukazuje, że bez nich nie ma właściwej
moralności ani twórczości osobowej.
„Dzieła" i „prace" to odsłonięcie osoby, jej urealnienie,
odegranie „widzialnej" roli w Drama Theion, ważna partycypacja
w tematyce świata osobowego. Świat zawisł nad przepaścią na przęśle,
zbudowanym z pracy. Tutaj można powiedzieć, że rośnie - dialektycznie
- znaczenie kontemplacji, ale bynajmniej nie oderwanej od pracy, lecz
wprost przeciwnie: bardziej z pracą związanej. Kiedyś kontemplacja
mogła się rozwijać całkowicie bez pracy, gdy świat był zasobny w
gotowe dary natury, albo w atmosferze całkowitej negacji pracy i
świata stworzonego, jak to było w pewnych nurtach myśli hinduskiej i
chińskiej. Kontemplacja jako negacja świata i stworzenia wywarła,
istotnie, znaczny wpływ także na pier-
wotne chrześcijaństwo. Dziś wszakże kontemplacja negująca i nie
związana z pracą, kontemplacja bezkrytyczna, uciekająca od pracy, musi
być zaniechana. Z jednej strony tedy kontemplacja ukazuje coraz
ściślejszy związek z pracą, a z drugiej strony i praca otrzymuje
charakter coraz bardziej fundamentalny, duchowy i stwórczy, a nawet
wyzwalający i soteryjny (S. Wyszyński, Jan XXIII, Jan Paweł II).
Czesław Stanisław Bartnik, Personalizm, Lublin 2000, s. 282-285. |