Samotność.
Mówi już o niej Stary Testament przy tworzeniu człowieka gdy – jak
autor Księgi Rodzaju pisze – powiedział Bóg ,,nie jest dobrze, żeby
mężczyzna był sam” (Rdz 2, 18). Samotność człowieka, nieporównywalna z
samotnością zwierząt. Właśnie przez fakt, iż jest on stworzeniem
obdarzonym rozumem i wolą, że może myślą swoją wybiegać daleko w
przyszłość, że musi wciąż decydować, bez końca rozstrzygać w drobnych
sprawach potrzebnych dla swojego bytowania. Nie zgubić się w gąszczu
spraw, ani na jedno fałszywe rozstrzygnięcie. Umieć wrócić, gdy się
pobłądzi. Umieć odkryć błąd, przyznać się do tego, że było się
nieuczciwym, brutalnym, egoistycznym, że się skrzywdziło drugiego
człowieka.
Trzeba umieć stanąć w prawdzie w stosunku do drugiego człowieka, który
pomoże, ostrzeże, upomni w miarę dobra, życzliwości. Potrzeba drugiego
człowieka, który uratuje od nudy i rozpaczy. Potrzeba człowieka
wiernego, który nie zdradzi, nie odejdzie, nie opuści, gdy się zdarzy
czas próby, niepowodzeń, klęsk, katastrof życiowych, gdy wszyscy się
odsuną, potępią, zapomną, który pocieszy, podeprze, poda rękę, pozwoli
uwierzyć w siebie, przyniesie nadzieję i radość. Samotność człowieka
pogłębia się w miarę upływu lat, pochłaniając go w jego starości.
Potrzeba człowieka, który pomoże się zestarzeć. Przy którym nie będzie
ci wstyd twoich słabości fizycznych i psychicznych. W którego na
twarzy nigdy nie zobaczysz pogardy, wstrętu, ale co najwyżej
współczucie. Czy zatem w obszarze funkcjonowania z ludźmi możemy
pozwolić sobie na pielęgnowanie samotności?
Od czasu do czasu życie człowieka wymaga ograniczenia aktywności w
niektórych obszarach życia i jej wzrostu w innych. Zachowanie
równowagi jest jednym z ważniejszych zadań wszystkich ludzi. Trzeba
zwracać uwagę czy nie występują zaburzenia w ważnych obszarach życia.
Zorganizowanie życia wymaga zachowania równowagi między wypoczynkiem,
pracą zawodową, funkcjonowaniem w rodzinie, utrzymaniem życia
towarzyskiego, rozwojem osobistym, dbaniem o zdrowie (tak fizyczne jak
i psychiczne), zaspokojeniem swoich potrzeb biologicznych oraz dbaniem
o swoją duchowość, pielęgnowanie swoich wartości. Niektóre osoby
często cechuje brak równowagi związany z samotnością. Na przykład
pracują długie godziny, aby np. oddać pracę w terminie lub po prostu
zarabiać więcej pieniędzy. Gdy taka sytuacja występuje przez dłuższy
okres, na inny rodzaj aktywności głównie w kontaktach z ludźmi brakuje
czasu. Zatem samotność przyczynia się do destruktywnego funkcjonowania
pojedynczego człowieka, który w jednym lub kilku obszarach życia ma
poczucie pustki. Poza tym zajęcie się tylko jednym obszarem, a nie
całym wachlarzem działań prowokuje do powstania wypalenia i nudy. Jaki
cel w związku z tym ma pielęgnowanie samotności?
Skłonność do nadmiernych uogólnień wynika z pychy. Wystarczy, że
raz zgubisz oczko, a już jesteś pewna, że nigdy nie nauczysz się robić
na drutach. Raz dostałeś kosza, a już wiesz na pewno, że żadna
dziewczyna ciebie nie zechce. W oparciu o jeden incydent, jedną
przesłankę, wyciągasz daleko idący, ogólny wniosek. Nadmierna
generalizacja samotności prowadzi do formowania twierdzeń
uniwersalnych typu: ,,Nikt mnie nie kocha.... Zawsze będę musiał się
męczyć... Dlaczego nic mi się nigdy nie udaje... Gdyby widzieli, jaki
jestem naprawdę, na pewno by mnie nie kochali...”. O nadmiernej
generalizacji samotności świadczą takie słowa jak: wszystkie, każdy,
wszyscy. Samotność się potęguje.
Gdy ludzie uważają, że zawsze mają rację, przestają słuchać,
przestają się uczyć, pielęgnują samotność. Kluczem do przezwyciężenia
przekonania o własnej nieomylności jest słuchanie innych. Słuchać
aktywnie, to znaczy wsłuchiwać się nie tylko w treści tego, co ktoś
nam mówi, ale także w ukryty za tą treścią proces. Sprawdzić, czy
dobrze rozumie się to, co się słyszy. Słuchając i sprawdzając, czy
dobrze rozumiemy to, co usłyszeliśmy, uczymy się widzieć rzeczywistość
tak, jak widzą ją inni, jaką ona jest w rzeczywistości. Jesteśmy
przekonani, że mamy rację. Inni też są przekonani, że mają rację. Gdy
nie ma porozumienia, brak obiektywnej prawdy zaczyna nas oddzielać od
siebie.
Emocje są jedną z podstawowych władz człowieka. Pełnią w życiu
psychicznym dwie ważne funkcje. Po pierwsze nadzorują stan
zaspokajania podstawowych potrzeb, sygnalizują, czy dana potrzeba
została zaspokojona czy nie, informują o doznanej stracie. Bez napięć
emocjonalnych nigdy byśmy nie poznali swych najżywotniejszych potrzeb.
Po drugie, z emocji czerpiemy napęd, energię do działania. Emocja (e-
mocja) to ,,energia ruchu”. Dzięki tej energii, staramy się zdobyć to,
czego nam brakuje. Frustracja podstawowych potrzeb wyzwala gniew,
który zmusza do walki czy ucieczki. Gniew potrafi wyzwolić ogromną
energię. Potrzeba pośpieszenia bliźniemu na ratunek nawet z
największego fajtłapy wykrzesze potężnego olbrzyma.
Samotność też jest rodzajem energii. Wyrzucenie jej z siebie
działa leczniczo. Pozbywszy się napięcia wynikającego z bolesnej
straty, łatwiej nam się uporać z szokiem i dostosować do realiów
sytuacji. Samotność jest bolesna. Postępując konstruktywnie staramy
się jej unikać. Tłumiąc - zamrażamy samotność w sobie.
Dzięki energii zrodzonej z samotności, uczymy się lepiej
różnicować, stajemy się mądrzejsi.
Do szczególnie silnie potępianych emocji należy gniew. Gniew jest
jednym z siedmiu grzechów głównych. Kto go popełnia idzie do piekła.
Tymczasem nauka Kościoła, w wersji nie zniekształcającej, głosi, że
grzechem głównym nie jest gniew jako taki, lecz zachowanie spowodowane
gniewnym osądem sytuacji: wrzeszczenie, przeklinanie, bicie, publiczna
krytyka i potępienie, przemoc. Takie zachowanie jest z całą pewnością
niedozwolone. Ale jego motorem jest pustka społeczna, pozostawanie w
samotności. Zastanówmy się, zatem czy zbyt wielkie pielęgnowanie
samotności nam służy?
Krzysztof Rubas |