Trzeźwość a odpoczynek.
Ważną rolę w życiu człowieka odgrywa umiejętność
odpoczywania. Dbałość o kondycję fizyczną i psychiczną wymaga stałej
troski o właściwe gospodarowanie własnymi siłami. Człowiek nie jest
maszyną, bezwolnym narzędziem czy też istotą o niespożytej energii.
Rozumna natura ludzka domaga się dbałości o odnawianie zużytych sił i
proporcjonalne rozkładanie w czasie zajęć, które wymagają wkładu
energetycznego człowieka. To wszystko brzmi dość mądrze, a przecież
chodzi o sprawę bardzo prostą i bardzo ważną. Trzeba zadbać o siebie,
by móc dobrze wykonywać swoje zadania, które Bóg stawia na mojej
drodze życiowej. Ta świadomość wymaga odpowiedzialnego podejścia do
sprawy regeneracji sił witalnych.
Planuję zbliżający się czas urlopu, odpoczynku. Dziwnym trafem
szczególne miejsce w tym planowaniu zajmuje alkohol i to pod różnymi
postaciami. Wydaje mi się, że jest to naturalne ująć w swoich planach
możliwość zabawienia się, pełnego relaksu, odcięcia się od
dotychczasowego trybu życia, a to jest przecież związane ściśle z
możliwością swobodnego napicia się i powiązanych z tym reakcjami.
Wydaje się to normalne. Ba, nawet dosyć często cały swój odpoczynek
planuję stawiając w centrum sprawy alkoholowe. Powoli alkohol należy
do istoty odpoczynku. Uważam to za coś właściwego i godnego uwagi.
Przecież jestem normalnym człowiekiem i mam prawo napić się i porozrabiać.
Nie musi to być nic złego. Nie musi, ale czy tak jest? Czy
rzeczywiście alkohol służy mi do odpoczynku? Czy wracam z wyprawy
odprężony, spokojny, wypoczęty? Czy może jestem zgorzkniały, wypluty,
zmiętoszony i rozdrażniony? Tylko ja mogę na te pytania odpowiedzieć
uczciwie, ale czy jestem wobec siebie uczciwy? Czy może i w tym
zakresie oszukuję siebie i gram kogoś innego niż jestem?
Ks. Marian |