Poczucie
wspólnoty.
Mieszkam na naszym osiedlu już prawie dziesięć lat. To kawał
czasu. Warto może popatrzeć na te lata i spojrzeć we własne uczucia
związane z miejscem zamieszkania. Jest to bowiem związane z poczuciem
przynależności do określonej społeczności. Jest też związane z
należeniem do określonej parafii, a zatem jest związane z poczuciem
wspólnoty z innymi ludźmi. Czy rzeczywiście tak to widzę i czuję? Czy
czuję się członkiem wspólnoty? Czy widzę więź z innymi ludźmi? Czy
identyfikuję się z nimi? To ważne pytania, określają bowiem one moją
postawę wobec człowieka, mój styl życia, moje zachowanie i
samopoczucie. Szukając na nie odpowiedzi, jestem bardziej świadom
czego mi nie dostaje, co mogę jeszcze w swoim życiu poprawić.
Odczuwam radość, bo stwierdzam, iż na tym miejscu, gdzie mieszkam,
czuję się dobrze. Spotykam ludzi o różnym wyglądzie, różnych poglądach
i podchodzę do nich z wielką życzliwością. Bardzo pragnę, by każdy
człowiek był szczęśliwy. Zdaję sobie sprawę z ludzkich dramatów,
trudności, problemów. Nie są mi one obce. Jestem gotów, w miarę swoich
możliwości pomagać każdemu człowiekowi, który o pomoc poprosi, jeśli
potrafię mu pomóc.
Poczucie wspólnoty z innymi ludźmi zachęca mnie do uważniejszego
przyglądania się sobie. Każdy bowiem wniosek dotyczący działania i
funkcjonowania człowieka należy najpierw realizować w sobie. Zacznij
od siebie. To dewiza, która pomaga mi postrzegać rzeczywistość taką
jaka jest. Chroni przed wyobrażeniami i marzeniami, które mogą
skłaniać do ucieczki od rzeczywistości w świat wyimaginowany,
nierealny, do życia na marginesie, a nie w „tu i teraz”.
Spotykam ludzi, którzy wybierają życie w innym świecie, w świecie
własnych wyobrażeń, tęsknot, w świecie nie mającym kontaktu z
rzeczywistością. To ludzie uzależnieni. Nie czuję do nich żadnej
wrogości czy agresji. Nie przeszkadza mi ich zachowanie, wystawanie
przed sklepem. Czuję do nich wiele życzliwości i szanuję ich i
doceniam, chociaż często mi ich żal. Za przykrywką bowiem wesołości i
pozornej obojętności na różne bodźce, kryją się dramaty, niespełnione
marzenia, zawiedzione nadzieje. Rozumiem to i modlę się za nich.
Poczucie wspólnoty pomaga mi wyraźnie określić swoje miejsce w
rzeczywistości. Wyzwala we mnie energię do samorealizacji, do
wyrażania tego, co czuję, do kreowania „tu i teraz”. Uświadamia mi, że
korzystam z tego, co mi dają inni ludzie i odczuwam potrzebę dawania
innym siebie. Staram się zatem wprowadzać w czyn Przykazania miłości
Boga i miłości bliźniego. Zaczynam jednak od siebie, bo mogę wtedy
tylko dawać, jeśli mam to w sobie. Nie mogę dać drugiemu tego, czego
nie mam.
Odczuwanie wspólnoty zaczyna się już w rodzinie. To jest pierwsza
i podstawowa wspólnota, która staje się zaczynem odkrywania potrzeb
realizowanych we wspólnocie z innymi, prowadzi do wchodzenia w inne
wspólnoty z pełną świadomością praw i obowiązków związanych z życiem
we wspólnocie. Staję się przez to bardziej świadom swojej roli we
wspólnocie Kościoła czy w społeczeństwie, w narodzie.
Ks. Marian |